Korzystałam z konsultacji mailem, co jest bardzo dobre, jeśli chce się po prostu wyrzucić z siebie kilkanaście stron tekstu, na których samodzielnie analizuje się własne emocje. Nie wiem, czy moja amatorska autodiagnoza była na tyle trafna, czy po prostu mój problem był tak pospolity, że terapeuta uznał za stosowne w 2/3 odpowiedzi umieścić ogólną charakterystykę tego, z czym się obecnie borykam. Jak dla mnie specjalista za mało wgłębił się w moją historię, po odebraniu odpowiedzi pozostałam z przeświadczeniem, że, no, tak już jest, wiele ludzi męczy się z czymś takim i nic nie poradzisz, daj sobie czas, a wszystko samo się ułoży. No, to wiedziałam jeszcze przed wydaniem 85 złotych, ale dobra. Przynajmniej pozostał mi na pamiątkę esej, kórego normalnie bym tak szybko nie napisała :-)